Ten film to hymn pochwalny dla romantycznej, wielkiej miłości, która pokona wszelkie przeszkody i przetrwa wszystko. Strasznie to nierealne i amerykańskie, ale jakże cudownie jest uronić łezkę na koniec tej przesympatycznej komedii! Zawsze po obejrzeniu tego filmu (czyli średnio raz w tygodniu) jestem przez chwilę zdecydowana zerwać z moim narzeczonym, bo nasza miłość dawno już nie przypomina tej z filmu. Jest to krótki moment szaleństwa i idealizmu wywołany tym właśnie fantastycznym (w swoim gatunku) filmem.