Mam wrażenie, że historia opowiedziana w książce jeszcze jakoś by się obroniła, ale film wyszedł marniutki. Momentami przesłodzony, innym razem jakiś taki dziecinny, np. jak młodzi lekarze (nie studenci I roku) siedzą na pierwszym spotkaniu w Amsterdamie i wyglądają jak takie nieopierzone kurczaki. Albo jak w Afryce Mathew i Sylvia chcą być ze sobą na osobności i rozmawiają o tym, jakby mieli po 14-16 lat, tacy zawstydzeni i w ogóle, a ona miała wtedy 30 lat! Młodzi lekarze, którzy narażają własne zdrowie i życie, a ukazani jako grupa licealistów.
Oglądając film miałam wrażenie, że jest jakiś taki nienowoczesny, z lat 80-tych, a on jest z 1998!