Rozumiem, że scenariusz jest naciągany, bo nigdy nic takiego nie będzie miało miejsca, ale w momencie gdy do akcji wkraczają najemnicy, "specjaliści" zaczyna się robić śmiesznie. Raz, że nigdy nikt nie ubezpiecza przysłowiowych tyłów, a po drugie w końcowej scenie zamachowiec wyciąga granatnik RPG-7. Strzelanie z tejże broni w budynku zamkniętym spowodowałoby śmierć wszystkich osób, które stałyby obok strzelajacego ze względu na duże ciśnienie i gazy prochowe, które wyrzucane są z przewodu lufy... w ogóle nie przemyślane...