Znający twórczość Bukowskiego i jego samego będą zachwyceni kreacją Matta Dillona. Gesty, mimika - rewelacja. Uderzające podobieństwo do pisarza.
Jedną z rzeczy, która najbardziej mi się podobała, to chód Dillona. Tak jak w jednej z książek Charlesa: "wyglądał jak kloszard, ale szedł jak król". Za każdym razem gdy Chinaski pali, je lub pije, widać jak delektuje się wszystkim, jakby to była królewska uczta.
Gdyby lepiej przenieść na ekran to co było w książce, byłoby to małe arcydzieło. Mimo tego, to dobry film.
Zawsze zastanawiałem się ,czy proza wynika z książki,czy książkę kształtuje prozę?
Według mnie film dosyć wiernie przedstawia książkę. Dlatego też Ci, którzy nie mieli styczności z dziełami Bukowskiego nie zrozumieją filmu w pełni. Przeczytanie książki podwoi przyjemność seansu.
a ja mam wrażenie, że znajomość twórczości Bukowskiego odebrała mi przyjemność z oglądania filmu, bo książki są ok. film natomiast wydaje się nudny.