Wróciłem z kina i co tu dużo pisać - film to estetyczna uczta i wspaniałe przeżycie. Niczym nie odbiega od serialu i w gruncie rzeczy należy go traktować jako odcinek specjalny szóstego sezonu. Fanów z pewnością zachwyci!
O Boże, ja też. Właśnie wróciłam z seansu i jestem zakochana. Trzyma klimat serialu, teksty boskie (szczególnie dyskusje między Violet a Isobel :D). Ja chcę więcej. Strasznie tęskniłam za bohaterami tego serialu. Powrót w postaci kinówki to spełnienie marzeń. Wzruszyłam się, pośmiałam, a pan Molesley najlepszy ze wszystkich xD
Czyli rozumiem, ze warto? Jak dobrze, i tak chcialam sie wybrac z sentymentu, ale po zwiastunie mialam mieszane uczucia.
Ciary jak ciary. Ja się poryczałam ;) A film naprawdę trzyma poziom serialu. Na pewno zobaczę go w kinie przynajmniej jeszcze raz
Ciary, łzy, śmiech. Było wszystko. Ja od razu byłam dwa razy żeby docenić wszystkie złośliwostki Violet.
Gdy zobaczyłam widok na Downton, poczułam jak płyną mi łzy po policzkach. Pierwszy raz coś takiego mi się przydarzyło i aż zrobiło mi się głupio - wzruszenie i szczęście wygrały.
Ten film to jak odwiedziny u dawnych znajomych.
Czujesz się bezpiecznie, w końcu byłeś tu wiele razy; sprawdzasz co się zmieniło i z ulgą odkrywasz, że nie zmieniło się nic. Nadal jest ciepło i swojsko w kuchni downstairs, pojawiają się drobne dramaty czy uszczypliwości, Violet dokazuje, Tom jest słodszy niż kiedykolwiek... I mocniej bije Ci serce, i zamierasz, gdy lokaj otwiera usta w obecności królowej ;)
Tak powinno się robić kontynuacje. Nie zmieniać nic a jednocześnie zmienić tyle, by pół godziny później okazało się, że skończył się dwugodzinny film :)
Polecam gorąco.
Podzielam opinię! To była czysta przyjemność. Gdy zabrzmiał motyw przewodni i ukazał się dwór Crawley'ów poczułam wzruszenie. W zasadzie przez cały film miałam uśmiech na ustach i czułam radość, że znów mogę zobaczyć co słychać w Downtown Abbey. Film jak cały serial klimatyczny, wymuskany i z klasą :) Byłoby fajnie, gdyby jeszcze zdecydowali się coś dokręcić...
Ścisk w sercu i uczta dla duszy... Allen Leech po Bohemian Raphsody znów pokazał klasę. Maggie Smith jak zawsze bezkonkurencyjna.